Stefan Sękowski Stefan Sękowski
475
BLOG

Każde oburzanko ma dwa końce

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 2

W walce z budową prawosławnej katedry w Warszawie „Niedziela” sięga po argumenty… antyklerykałów.

- Dlaczego w obrębie znanego warszawskiego parku, na chronionym terenie, w tajemnicy, za państwowe pieniądze, ma powstać prawosławna cerkiew polowa WP? – pyta dziennikarz „Niedzieli” Witold Dudziński. W jego artykule trudno znaleźć odpowiedź na to pytanie, za to znajdzie się w nim wiele argumentów za tym, by świątyni jednak nie budować. - Obowiązujące „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego m.st. Warszawy” przewiduje w tym rejonie jedynie funkcje sportu i rekreacji oraz ogranicza wysokość budynków do 12 m – czytamy. Z planu zagospodarowania przestrzennego miano na wniosek wojska wyłączyć teren, na którym ma stanąć cerkiew. Wszystko miało odbyć się w tajemnicy, a informacja o inwestycji miała pojawić się, gdy nie było już czasu na protesty.

Warto drążyć tego typu tematy, bez względu na to, czy chodzi o budowę osiedli mieszkalnych, cerkwi czy katolickich kościołów. W artykule pojawia się jednak także sporo argumentów, których używają także przeciwnicy Kościoła rzymskokatolickiego. I które na łamach katolickiego tygodnika powinny budzić zdumienie.

- Nieco ponad 6 mln zł ma przekazać na budowę Prawosławny Ordynariat Polowy, a 36 mln – MON, czyli Skarb Państwa - czytamy. Ten fakt komentuje dalej historyk Józef Szaniawski, który o sprawie poinformował „Niedzielę”: – Jest to o tyle ciekawe, że MON nie ma pieniędzy na jednostki wojskowe.

Co prawda ministerstwo wycofało się już z inwestycji, jednak tekst w „Niedzieli” powstał, gdy jeszcze miało brać w niej udział. Bycie przeciwnikiem finansowania budynków sakralnych z pieniędzy podatników nie czyni nikogo antyklerykałem. Jednak jeśli samemu krytykuje się pokrycie kosztów budowy cerkwi z budżetu, trudno mieć o to samo pretensje do  przeciwników wspierania budowy Świątyni Opatrzności Bożej, wśród których rzeczywiście prym wiodą przeciwnicy Kościoła. A tę inwestycję „Niedziela” akurat do tej pory broniła i nie zanosi się na to, by zmieniła swoją linię.

W wypowiedzi Szaniawskiego, którego Dudziński obficie cytuje, kryje się jeszcze jeden ciekawy argument, wsparty cytatem z warszawskiego radnego Macieja Wasika („ta budowa nie ma nic albo ma niewiele wspólnego z obronnością państwa”). Krótko mówiąc: nie budujmy świątynń, kupujmy armaty. To także nawiązanie do antyklerykałów: dla większości z nich ważniejszy od armat jest chleb dla głodujących dzieci. Na ten chleb nie ma jednak pieniędzy, ponieważ kler pławi się w luksusach i stawia sobie ogromne kościoły, których wnętrza obrazują kapiący złotem przepych Kościoła. Pretensje do MON o wspieranie budowy prawosławnej katedry nie powinny jednak przeszkadzać komuś, komu nie przeszkadzają kościoły garnizonowe i katolicka katedra polowa Wojska Polskiego, utrzymywana także przez MON.

To wszystko blednie jednak w obliczu niezbijalnego argumentu: - Jak ocenia dr Szaniawski, budowa prawosławnej katedry jest elementem polityki historycznej prowadzonej w interesie Rosji: – Dziwnym trafem cerkiew ma znajdować się nieopodal miejsca, gdzie w 1935 r. stał katafalk z trumną Józefa Piłsudskiego – czytamy w „Niedzieli”. Argument równie naciągany, co niesprawiedliwy: służący w polskim wojsku żołnierze są obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, a nie Federacji Rosyjskiej. Katedra służyć będzie Wojsku Polskiemu, a nie Siłom Zbrojnym Federacji Rosyjskiej. Do powyższych wniosków można dojść jedynie, jeśli prawosławnych traktuje się jak „zakamuflowaną opcję rosyjską”, wschodnią agenturę. Tymczasem są to po prostu Polacy, tylko że mniejszościowego w naszym kraju wyznania.

Do takiego traktowania przyzwyczaić zdążyli się już wcześniej… sami katolicy. To nikt inny, jak nasi współwyznawcy, byli przez setki lat na wyspach brytyjskich pozbawiani praw publicznych jako „papiści”, na których lojalność wobec angielskiego króla trudno liczyć. Zresztą traktowanie katolickich księży jako „agentów obcego mocarstwa” miało miejsce także w odległej o kilkadziesiąt lat najnowszej historii Polski.

Nie wiem, czy prawosławna katedra polowa WP powinna stanąć na Polach Mokotowskich, czy nie. Jeśli jednak nie, to na pewno nie dlatego, że będzie to akurat cerkiew. Chyba jednak właśnie ten fakt najbardziej przeszkadza Witoldowi Dudzińskiemu. To zła motywacja, nie tylko dlatego, że dyktowana niechęcią wobec innego wyznania i niesprawiedliwa. To, co zaszkodzić może w tym wypadku prawosławnym, rykoszetem trafi także w katolików. Kto sam używa argumentów antyklerykałów, czynie siebie wobec nich bezbronnym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka