Stefan Sękowski Stefan Sękowski
308
BLOG

Polityka przed ekumenizmem

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 1

Szef niemieckich ewangelików jest przeciwny wystąpieniu Papieża w Bundestagu. Nie chce mieszania Kościoła i państwa.

- Kościół jako organ państwowy jest sprzeczny z naszymi zasadami – powiedział przewodniczący Ewangelickiego Kościoła Niemiec, Nikolaus Schneider. We wrześniu Benedykt XVI odwiedzi Niemcy. Ma m.in. wygłosić mowę w Bundestagu.

RFN (jak i zresztą także w innych krajach) rzadko zdarza się, by przywódcy duchowi wygłaszali przemówienia. Gdy Niemcy odwiedził Dalai Lama, spotkał się z kanclerz Merkel, przedstawicielem komisji spraw zagranicznych, ale nie z całym parlamentem. Truizmem jest stwierdzenie, że przemowa następcy św. Piotra w Berlinie oznacza, że jego wizytę uznano za bardzo istotną.

Niemcy to w końcu ojczyzna Papieża, co trzeci obywatel RFN jest katolikiem. Z jednej strony to mało, ale z drugiej strony trzeba być ślepym, by nie zauważyć, jak istotną rolę, jeśli nawet nie jako namiestnik Chrystusowy, to jako autorytet, pełni Benedykt XVI. O wiele większą, niż popkulturowy przywódca duchowy Tybetańczyków, którego każdy lubi, ale i tak nikt nie wie, co naprawdę ma do powiedzenia.

Argumentacja Schneidera nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością. Wystąpienia Papieży w parlamentach nie są nowością – by przypomnieć choćby spotkanie Jana Pawła II z posłami i senatorami w sejmie w 1999 roku. W ubiegłym roku, we wrześniu, Benedykt XVI przemawiał w Westminster Hall do brytyjskich polityków. A przecież Wielka Brytania ma obecnie z katolicyzmem o wiele mniej wspólnego, niż Niemcy. Czym innym, niż „mieszaniem Kościoła do polityki” było wystąpienie biskupa Rzymu przed Zgromadzeniem Ogólnym Narodów Zjednoczonych?

Z kolei jeśli mówimy o „Kościele jako organie państwowym” to akurat niemieccy protestanci powinni na ten temat milczeć. Księża katoliccy od dawna nie mogą pełnić funkcji politycznych – jeśli kapłan zostaje posłem, bądź ministrem, zostaje suspendowany. Luteranie i kalwini nie znają kapłaństwa, ale i tak warto pamiętać, że często zdarza się, iż pastorzy są radnymi, posłami, czy szefami ważnych urzędów. Co więcej, obecnie prezes Synodu Ewangelickiego Kościoła Niemiec, Katrin Göring-Eckardt, jest wiceprzewodniczącą Bundestagu (odpowiednikiem wicemarszałka sejmu). Jej kolega z EKD, Schneider, nie widzi jakoś w tym sprzeczności.

Problem polega na tym, że protestanci nie mają własnego papieża. Nie mogą oczekiwać, że i ich przedstawiciel w uroczystej formie zwróci się do parlamentarzystów. Chodzi więc o konkurencję o rząd dusz w Niemczech między dwoma równie dużymi wspólnotami. Wspólnota ewangelicka słabnie coraz bardziej, odchodzą od niej członkowie, a ci, co zostają, i tak w zdecydowanej większości nie biorą udziału w życiu kościoła. Wystąpienie Benedykta XVI w Bundestagu będzie symbolem, kogo niemieccy politycy chcą widzieć jako swój autorytet.

Z politycznego punktu widzenia to zrozumiałe. Ale niezbyt zgodne z wizerunkiem chrześcijaństwa „otwartego”, jaki pielęgnuje Ewangelicki Kościół Niemiec. I także niezbyt ekumeniczne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka